środa, 26 czerwca 2013

Kulinarne ciekawostki

...czyli co można w Azji zjeść...


mongolskie pyzy z baraniną 
nie wiem co to za gatunek...,

...ale nie smakował jak kurczak

2-tygodniowy embrion kaczki w Kambodży...
...skonsumowany

tureckie łakocie
 
tybetański chleb

snickers na szczycie

momo mountain, czyli tybetańskie pierogi na ostro


indyjska samosa, czyli ziemniaczane śniadanie za 30 gr

Old Monk, czyli indyjski klasyk

indyjska masala dosa

Dodaj napis

moje wynagrodzenie za pomoc na budowie na Sri Lance

lichi i jack fruit

tajski sea food

jedyna pamiątka z Myanmaru

hit, lody w chlebie



no comments...
tajska, końska wersja Red Bull'a




król owoców




tak, tak robi się banany


wietnamska kawa

dragon fruit

pies, też nie smakował jak kurczak




tyle chili znajduje się w jednym talerzu chińszczyzny

instant noodle, z prawdziwym jajkiem

chińskie "białe wino", podchodzi pod 60%



chińska żaba (tam na dole)


nie mam pojęcia co tu jest, Chiny




12-22.04.2012 / Turcja - Polska

Po przylocie i pierwszej nocy spędzonej na lotnisku, następnie wywieziony w złe miejsce, gdyż kierowca autobusu zapomniał zmieniać nazwy przystanków na wyświetlaczu, po 3 godzinach błądzenia dotarłem do okolic Taksim Square, gdzie miałem nadzieje znaleźć jakieś hostele.
Choć w planach miałem zwiedzanie azjatyckiej części Turcji, zmuszony zostałem do zmiany decyzji, ze względu na pamiątkę jaką zabrałem ze sobą z Delhi. Bo co może zatrzymać Indie na długo w pamięci, jeżeli nie zatrucie pokarmowe? Można takie dostać zabierając na samolot butelkę wody, która potem okazuje się być wypełnioną zwykłą kranówką, trującą dla przeciętnego Europejczyka. Manewr jaki czasami robią sklepy, w celu zwiększenia zysków i zniechęcenia do siebie turystów.


posiłek z grupą Pakistańczyków na lotnisku w Zjednoczonych Emiratach Arabskich







Także cały mój pobyt w Turcji ograniczył się się do 3 dni w Stambule, spędzonych głównie w łóżku na odsypianiu choroby. Nie można chyba znaleźć gorszego miejsca na zatrucie pokarmowe niż stolica kebabu, gdzie z każdej strony jest się otoczonym mięsnymi łakociami.
Biorąc pod uwagę moją niedyspozycję, brzydką pogodę i relatywnie wysokie ceny Turcji, zdecydowałem się na szybkie opuszczenie kraju i przedostanie się przez Bałkany tak, by dostać się do Polski na 26.05, czyli Dzień Matki. Ta najbardziej zainteresowana, nie miała być oczywiście o zmianie planów informowana, dlatego przez najbliższe dni wysyłałem rodzinie relacje ze zwiedzania wschodniej Turcji.

spacer przed granicą turecko - bułgarską



Choć słyszałem wiele dobrego na temat podróżowania autostopem w Turcji i przez Bałkany, nie zawsze było tak różowo. Trasa Stambuł – Sofia – Belgrad – Budapeszt – Poznań zajęła mi tydzień, gdzie w każdej ze stolic zatrzymywałem się na dzień lub dwa. Korzystałem głównie z couchsurfingu, co po raz kolejny okazało się ekstremalnie pozytywnym przeżyciem, gdyż każdy z moich hostów był niesamowitą osobistością i potwierdzał stereotyp wschodniej gościnności.



Budapeszt



Szczególnie krajobrazy i klimat Serbii wraz z jej pięknymi kobietami i Belgradem wywarły na mnie niezapomniane wrażenie, które z pewnością będę chciał odświeżyć w przyszłości. Choć czasami zostawiany na środku autostrady lub obrzeżach miast zmuszony byłem do spania w parkach lub na przystankach autobusowych, mimo kilkugodzinnych przestojów i wielokilometrowych spacerów w palącym słońcu, muszę powiedzieć, że ta część była idealnym zakończeniem mojej blisko 9-miesięcznej podróży.








Polska, może ze względu na bufor w postaci Turcji i Bałkanów nie była aż takim odwróconym szokiem kulturowym, jakiego mógłbym się spodziewać po tak długim pobycie w „dzikiej” Azji. Jest spokojnie, cicho, nikt się na mnie nie gapi, nie zaczepia, a ja przez pierwsze kilka dni nadal nie mogę przyzwyczaić się do dźwięku języka polskiego. Być może zgromadzony zapas pozytywnej energii zaślepia mnie i nie pozwala ujrzeć „prawdziwej” polskiej rzeczywistości, ale jakoś nie mogę dopatrzyć się tej szarości, bylejactwa i ogólnej beznadziejności jakie biły zewsząd, gdy opuszczałem kraj 9 miesięcy temu. Mam nadzieję, że zmieniłem się nie tylko ja, ale również i Ona.