środa, 26 czerwca 2013

11-13.04.2013 / Delhi, India

Mimo że na mapie dystans między stolicami Nepalu i Indii nie wydaje się tak wielki, przemieszczenie się między nimi zajęło mi pełne 35 godzin w publicznych (czytaj: mało ekskluzywnych) środkach transportu. Skończył się zapach sosnowych lasów, delikatny szum górskich potoków, orzeźwiający smak górskiego powietrza i ciepły uśmiech Nepalczyków. Po miesiącu spędzonym na łonie nepalskiej natury, wjazd do Delhi był jak pobudka z długiego, pięknego snu. Pobudka z użyciem szarpania za rękawy, popychania, trąbienia klaksonem i podstawiania krowiej kupy pod nos. Welcome back to India.

tak wyglądają stopy osoby, która spędziła 1,5 dnia w pociągach i autobusach






Po odespaniu ciężkiej przeprawy, nadal zostały mi dwa dni do odlotu, także spędziłem je kręcąc się po mieście, starając się zachować w pamięci i wchłonąć jak najwięcej indyjskiej aury, gdyż wiedziałem, że jest to moje pożegnanie z tym krajem i całą Azją.

Ostatecznie mój krótki pobyt w Delhi wspominam lepiej, niż miałby to wynikać z ostrzeżeń niektórych turystów. Szczególnie dobre wrażenie sprawiało nowoczesne lotnisko, z którego wsiadałem do samolotu, mającego zabrać mnie do Stambułu, mojej bramy na rodzinną Europę.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz