niedziela, 3 lutego 2013

13-24.01.2013 / Malezja

Nie mając żadnego przewodnika ani pomysłu na Malezję, zdecydowałem się na przygraniczną wyspę Langkawi, która została mi zarekomendowana przez Johna, wspołtowarzysza kursu nurkowego. A jakie mocne strony wyspy mogą być wspólnym punktem zainteresowań 24-letniego Polaka i 63-letniego Brytyjczyka?





Poza pięknymi widokami, czystymi plażami i dobrą kuchnią wskazałbym dwa terminy wyróżniające Langkawi. Duty-free i Szwedki. Pierwszy oznacza strefę wolnocłową, czyli alkohol za pół darmo, za przyklad podając chociażby Absolut 1l za 40zł lub whisky 1l za 20zł. Za drugim zaś terminem kryje się plaża pokryta opalonymi, młodymi, skandynawskimi blond ciałami w ilościach w żaden sposób nie mieszczących się w błędzie statystycznym. Bo nie sklamię, jeżeli powiem, że na niektórych odcinkach plaży na jednego samca przypadało 10 kobiet, w zadziwiającej większości Szwedek. Potwierdzić to może Carl, który przyjechał specjalnie z Tajlandii, by na własne oczy zobaczyć ten ewenement natury. 






Do tego miałem szczęście mieszkać w jednym z najbardziej zgranych hosteli, gdzie cały kilkunastoosobowy pokój żył jak wielka rodzina, jedząc, pijąc i bawiąc się wspólnie. 
W takim to przyjaznym otoczeniu upłynęło mi 11 dni, które dały mi również odpowiedź na pytanie "co dalej?" 



Australia, będąca typowym miejscem gdzie backpakersi podreperowują swój budżet kusiła wysokimi zarobkami, jednak będąc szczęśliwym obywatelem IV RP, w przeciwieństwie do prawie całej Europy nie mogłem dostać wizy uprawniającej do krótkotrwałego pobytu zarobkowego. 
Przez Indonezję przelała się fala powodzi a ja w jakiś sposób chciałem opuścić południowo-wschodnią Azję. Tak, krystalicznie czysta woda, błękitne niebo, plażowe imprezy i kokosowe drinki mogą się znudzić. 



Malezja to pierwszy mułzumański kraj jaki było mi odwiedzić. Mimo dość groźnych skojarzeń bazujących na tym co słyszymy o Islamie w wiadomościach, nie mogę powiedzieć, że czułem się tam niebezpiecznie. Większość ostrych reguł dotyczy jedynie Mułzumanów, turystów prosi się jedynie o bardziej pokorny ubiór i nie spożywanie alkoholu na ulicach. Uczucie politowania przynosi jednak widok kobiet noszących czarną burkę w temperaturze 35 stopni w cieniu.
Ostatecznie decyzja padła na Singapur, który wraz ze swoim olbrzymim portem i lotniskiem dawał mi największe szanse na znalezienie jakiejś ciekawej destynacji...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz