piątek, 21 września 2012

16.09.2012 / Lwów - Moskwa

Jak wiadomo, Ukraina to kraj znany ze słowiańskiej gościnności także już w pociągu do Moskwy zostałem przywitany przez karalucha zajmującego moje miejsce i machającego do mnie czułkami. Liczył chyba, że dam mu bilet do skasowania, ale o ironio sam został skasowany pstryczkiem i od tej chwili mogłem cieszyć się swoją pierwszą kozetką. W pociągu jak to w pociągu,  wiadomo - wędzona rybka, krzyżówki i zestaw sandał - skarpeta. Wśród tej swojskości o mało co nie umknęły mi "Kolorowe jarmarki" Maryli Rodowicz,  lecące w lokalnym radio. Muszę powiedzieć, że  nawet nieźle wpisała się w ukraiński krajobraz.
Początkowo towarzysz z miejsca obok podejrzliwie zerkał na mnie spod byka, ale gdy tylko wskoczyłem w sandały, wszelkie uprzedzenia zostały rozwiane. Wiadomo, nic tak nie zbliża ludzi jak przypadkowe ocieranie się skarpetami pod stołem.
Ogólnie komfort podróży, dzięki leżankom, nieporównywalny do naszego PKP, 24h jazdy minęły niezauważalnie.

ceny:

bilet na kolej Lwow - Moskwa - 570 uah

1 komentarz:

  1. Szczegół o karaluszku rządzi. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej relacji z Twojej podróży.
    P.S Nie ukrywam że czytanie Twojego dzikusa, po tygodniu nawałnicy pracy, wprowadziło mnie w stan zrelaksowanego marzycielstwa. A na mojej twarzy pojawił się niekontrolowany 'banan'.

    POWODZENIA!!!!

    OdpowiedzUsuń